piątek, 7 lipca 2017

Zdrowsza 40-stka + na obczyźnie : 9. Dlaczego Polacy jedzą tak mało wołowiny i ryb ? Menu oraz sport.




 Pichcę sobie dzisiaj pichcę przepyszny obiadek, zdrowy obiadek i jak zwykle słucham polskiego radia na moim telefonie. Po mądrościach pana Macierewicza, Agrofakty… i pewnien specjalista mówiący o dramatycznie niskim spożyciu wołowiny w Polsce 1,5 kilograma rocznie na mieszkańca. Podkręciłam głos bo strasznie mnie zdziwiły te cyfry. Specjalista ten wyjaśniał, że polska agencja rolnictwa nagrywa spoty na Youtube by zachęcić ludzi do konsmupcji, której niski poziom wynika według niego z nieumiejętności jej przyrządzania. Na to już w ogóle wybałuszyłam uszy bo sposobów przyrządzania są tysiące więc nie rozumiem problemu ???


 


A że mnie temat zainteresował a polsko-francuską dziewczyną jestem to poszukałam sobie informacji… i rzeczywiście… mizernota… te 1,5 kilograma w porównaniu do 27 kilogramów na średniego Francuza… o Amerykaninie nie wspomnę bo tam to ponad 40 kilogramów. Trump na tym przecież hodowany, choć nie tylko on…


Średnia na świecie to 20 kilogramów. Dlaczego Polacy akurat nie ? to pojęcia nie mam… bo w tłumaczenia pana specjalisty jakoś trudno mi uwierzyć. Nie lubią? Bo mięcha jedzą przecież w Polsce ogromne ilości i to zazwyczaj 3 razy dziennie… 73,9 kilograma rocznie na osobę – za GUS. 66 kilogramow miesa zjada Francuz rocznie. W to wliczone są wszystkie produkty mięsne. Obie nacje jedzą stanowczo za dużo produktów mięsnych bo WHO zaleca tylko 42 kilogramy rocznie. Liczy się oczywiście też jakość. Już spożycie 50 g wędlin dziennie powoduje wzrost o 40% zachorowań na raka oraz rozwój cukrzycy typu 2. Ktoś ma w tym interes byśmy jedli tego aż tyle? Z pewnością!


 


Podobnie rzecz ma się z rybami i owocami morza. W PL to 13 kilogramów średnio na mieszkańca a we Francyji 33,9 kilogramów! W Japonii dobrze ponad 45 kilogramów. Też przyrządzać nie umieją? Tylko smażyć? Nie wiem czym wytłumaczyć te fakty?


 


Na moim stole dzisiaj ryby… i to pełne omega 3 – świeże sardynki w japońskiej tempurze… a wieczorem pinik na plaży!


 


MENU na dzisiaj:


 


8 h smoothie: sok z jednej pomarańczy i jeden banan – zmiksowane


Po czym program Ewy Chodakowskiej Killer… który mnie zwalił na ziemię!!!


 


Śniadanie godzina 9: sok z cytryny i woda, chleb 60 g, twaróg 60 g, zielona herbata.


 


Godzina 11: Ricoré i garść czereśni


 


Obiad 13:30: tarta marchewka z winegrettem, sardynki w tempurze 4 sztuki, warzywa na sposób azjatycki czyli: pałeczki marchewki, brokuły, grzyby shiitake podsmażone na 2 łyżkach oleju sezamowego. Jogurt naturalny. Kawa, kostka gorzkiej czekolady.

sardynki


 


Godzina 16:30: mrożona zielona herbata z miętą i miodem, kilka orzechów.


 


Kolacja na plaży koło 20: melon, te cudowne słone cakes z serem Morbier i z suszonymi pomidorami, świeże pomidory, czereśnie… winko różowe a jak będziemy odjeżdżać koło 22 gałka lodów… u mojej, naszej lodziarki.

cake


Aktywność fizyczna:


Killer z Ewą Chodakowską – 567 kcal w 45 minut… uff!!!!


Łażenie po plaży, pływanie w Atlantyku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz